"Koniec września... Po raz drugi w tym roku na niebie czerwono płonie Wenus. Niezdarnie z wahaniem zaczynają się rodzić niemowlęta Wagi. Dziecko urodzone w tym znaku jest niezwykle układną, pozbawioną charakteru kukiełką... "
I nastał sądny rok 1976. Dziewiętnastego dnia października urodziłem się ja. Powiedziałem dość życiu prenatalnemu i postanowiłem swoją "pozbawioną charakteru" osobowością ponaprzykrzać się otaczającemu mnie światu. Ze względu na ograniczony zasięg moich ówczesnych działań, pierwszym celem oczywiście byli rodzice. Jak wieść gminna niesie mój wrzask skutecznie utrudniał wszystkim znajdującym się w pobliżu normalne funkcjonowanie. Ale to chyba normalne dla dzieci w reprezentowanym przeze mnie wtedy wieku. Gorsze miało nastąpić już wkrótce.