Po kilku miesiącach walki moja sytuacja edukacyjna ustabilizowała się. Byłem pilnym i dobrze uczącym się dzieckiem, sumiennie odrabiałem prace domowe i rzetelnie wykonywałem inne szkolne pierdoły. Karmiony też byłem dobrze - co zresztą widać na zdjęciu. Lecz niestety los chciał aby w moim dzieciństwie nie było jednak za różowo. Kolejnym utrapieniem moich rodziców były więc lekcje religii w oddalonej od szkoły plebani. Po prostu z niewyjaśnionych mi do tej pory przyczyn tam nie docierałem. Nie wiem dlaczego, ale bałem się tego miejsca, bałem się księży, katechetów. Bałem się atmosfery, tego wszystkiego czego mój młodzieńczy umysł nie potrafił ogarnąć, tego co było tak niematerialne i wymuszane że aż przerażające. Narodził się mój ateizm.
Przez moje religijne "ewakuacje" o mało co zostałem nie dopuszczony do Komunii Św., ale (jak widać na zdjęciu) dzięki uporowi moich rodziców szczęśliwie przyjąłem ten sakrament.