Będąc młodym, byłem raczej nieuważnym i szalonym osobnikiem, przez co trapiło mnie wiele różnorakich kontuzji. Najbardziej dokuczliwym i poważnym jest uraz zwany zwichnięciem barku, którego pierwszy raz nabawiłem się będąc na wakacjach nad morzem. Nie wiem jak to się stało, ale podczas baraszkowania w wodzie nagle wywinęło mi rękę, ramię wyskoczyło ze stawu i konieczna była wizyta na pogotowiu. Niesforny lekarz zapewne nie chcąc narażać mnie na dodatkowy kłopot podczas wypoczynku nie zagipsował mnie i niestety staw dobrze się nie zasklepił przez co kontuzja ta powtarzała się jeszcze kilka razy w dość niespodziewanych sytuacjach i miejscach. Jedynym plusem tego całego zamieszania jest fakt, że umożliwiło mi to dostanie jakże wówczas upragnionej kategorii wojskowej pod tytułem "niezdolny w czasie pokoju"... Oczywiście niezdolny tylko i wyłącznie do służby. ;) Jednak mimo wszystko wolałbym nie mieć nigdy nic wspólnego z opieką zdrowotną w naszym kraju...